Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

France

Down Icon

Konserwatyści oszaleli na punkcie nowego, „przebudzonego” Supermana. On jest kimś zupełnie innym.

Konserwatyści oszaleli na punkcie nowego, „przebudzonego” Supermana. On jest kimś zupełnie innym.

W tym artykule znajdują się spoilery dotyczące Supermana .

Na polu za małym amerykańskim miasteczkiem, z nieba spada tajemniczy obiekt. Bezdzietna para obserwuje uderzenie z okien swojego domu i spieszy się, by zbadać sprawę. Znajdują niemowlę schowane w kraterze, cudem nietknięte. Wychowują dziecko jak własne, zawsze wiedząc, że jest inne i stopniowo uświadamiając sobie, że może być najpotężniejszym człowiekiem na świecie, ale starają się zaszczepić w nim poczucie pokory i przyzwoitości, a także odpowiedzialność, jaką ponosi wobec całej ludzkości.

Ta sekwencja nie pojawia się w Supermanie , ale tylko dlatego, że scenarzysta i reżyser James Gunn uważa, że nie musi . „Widzieliśmy milion filmów z postaciami, których wychowania nie trzeba wyjaśniać” — powiedział w wywiadzie dla Times of London. „Kogo to obchodzi?” Gunn, który ma za zadanie zrestartować nie tylko Człowieka ze Stali, ale i cały fikcyjny wszechświat wokół niego, rozpoczyna swój film w pośpiechu, z powodzią tekstu, która ściska jego wersję pierwszych trzech dekad postaci w kilka sekund czasu ekranowego. Ale zwrot akcji w tej emblematycznej historii pochodzenia pojawia się w filmie, który Gunn nakręcił w 2019 roku, lata przed tym, jak powierzono mu zadanie ponownego wymyślenia najbardziej rozpoznawalnego superbohatera na planecie.

Ten film to Brightburn i chociaż nazwisko Gunna pojawia się tylko jako producenta, został napisany przez jego braci Briana i Marka i występuje w nim kilku aktorów wybranych z jego poprzednich projektów, w tym krótko pojawia się jego żona, Jennifer Holland. (Reżyser, David Yarovesky, również pracował z Gunnem przez ponad dekadę.) Co ważniejsze, makabryczne, wywrotowe ujęcie mitologii superbohaterów w filmie jest bardzo zgodne z wrażliwością wczesnej kariery Gunna , zanim średni wiek i sukces filmów Strażnicy Galaktyki złagodziły jego urazy i skłonność do prowokacji. W Brightburn , obdarzone supermocami niemowlę rozbija się przed domem życzliwej pary z Kansas, która, podobnie jak niekończące się iteracje Ma i Pa Kent przed nimi, przyjmuje go i wychowuję jak swojego syna. Ale historia drastycznie się rozchodzi, gdy chłopiec osiąga okres dojrzewania, a jego impulsy stają się mroczne i pod każdym względem niekontrolowane. Ta wersja postaci nie została wysłana, by ratować Ziemię, lecz ją podbić. Pewnej nocy słyszy dziwne dźwięki dochodzące z rodzinnej stodoły, gdzie statek kosmiczny, który go przewoził, niczym prawdziwa natura jego pochodzenia, był ukryty przez lata. Poszarpany, poskręcany kawałek metalu pulsuje ciemnoczerwonym światłem, a towarzyszy mu złowieszczy, warczący głos, który ostatecznie przekształca się w trzywyrazowy rozkaz: Zdobądź świat .

Kiedy Gunn został mianowany współszefem DC Studios, poczułem pewną satysfakcję, dowiadując się, że niedawno brał udział w adaptacji najbardziej kultowej postaci studia, przedstawiającej go jako początkującego seryjnego mordercę. Nigdy nie spodziewałem się, że Gunn wykorzysta jeden z wątków fabularnych „ Brightburn ” i uczyni z niego największą sensację swojego filmu.

Superman (lub Kal-El, Clark Kent, czy jakkolwiek chcesz go nazywać) dawno opuścił Krypton, zanim film Gunna podejmuje wątek. Ale już na początku przypomina nam się, co robi na Ziemi. Gdy Superman grany przez Davida Corensweta dochodzi do siebie po ranach – jednym z innych odkryć w tekście otwierającym jest to, że właśnie przegrał swoją pierwszą walkę z kimś lub czymś zwanym Młotem Borawii – jego robot przychodzi, by go ukoić, odtwarzając holograficzną wiadomość, którą jego rodzice wysłali z nim na Ziemię. Podobnie jak Jor-El grany przez Marlona Brando w filmie z 1978 roku, rodzice tego Supermana, grani przez Bradleya Coopera i Angelę Sarafyan, przypominają mu, że jest wyjątkowy, że ma przeznaczenie odmienne od przeznaczenia słabszych istot, na których planetę został wysłany. Ale ci Kryptończycy mówią językiem, którego nie rozumiemy, a ich słowa również wydają się dziwne. Mówią mu, że zadaniem ich syna nie jest walka o prawdę i sprawiedliwość, ale „życie prawdą Kryptonu”, a nawet sposób, w jaki wyrażają swoje uczucia do swojego jedynego dziecka, wydaje się nieco dziwny: „Kochamy cię bardziej niż ziemię”.

Zniszczona w transporcie wiadomość rodziców urywa się w połowie i choć wszyscy w kinie wiedzą, że reszta z pewnością zostanie rozszyfrowana w drugiej połowie filmu, mało prawdopodobne, by przewidzieli, jak się to skończy. Rodzice Supermana, w tej wersji, nie są błogimi duszami szerzącymi swoją ewangelię w mniej oświeconych zakątkach wszechświata, a prawdziwym zadaniem ich syna nie jest ochrona ludzkości. Zamiast tego, według rodziców, jego obowiązkiem jest dominacja nad nią – zachowanie swojej wyższej rasy poprzez zapładnianie jak największej liczby kobiet, a jeśli którykolwiek przywódca spróbuje stanąć mu na drodze, ma go podbić bez wahania i wyrzutów sumienia. Innymi słowy: weź świat.

To szok równie wielki dla Supermana, co dla widzów, zwłaszcza ze względu na sposób, w jaki informacja zostaje ujawniona: w programie informacyjnym telewizji kablowej przez jego arcywroga Lexa Luthora (Nicholas Hoult). Luthor Houlta to pełen urazy kumpel od technologii, który spędził lata, opracowując plan zniszczenia swojego wroga raz na zawsze. (Młot Borawii okazuje się być, między innymi, płatnym pracownikiem LuthorCorp). Zgromadził nawet armię plakatów w mediach społecznościowych, aby zniekształcić nastroje w sieci, tak aby kiedy Luthor w końcu zabije Supermana, publiczność go za to oklaskiwała. Ale w tym, co z punktu widzenia złoczyńcy okazuje się ogromnym szczęściem, nie musi fabrykować dowodów na to, że Superman knuje coś złego. Wystarczą słowa jego własnych rodziców.

W zeszłym tygodniu Gunn spotkał się z wymyśloną krytyką online za nazwanie Supermana „imigrantem”, chociaż zawsze było to częścią pochodzenia postaci, zarówno na stronie, jak i poza nią. (Twórcy postaci, Jerry Siegel i Joe Shuster, obaj należeli do pierwszego pokolenia urodzonego w Ameryce Północnej po tym, jak ich rodziny uciekły przed wzrostem antysemityzmu w Europie, a sam Superman jest tak nie-stąd, jak to tylko możliwe.) Chociaż nie używają słów Gunna, źli faceci Supermana , wśród których jest kilku wysoko postawionych członków armii USA, starają się podkreślić obce pochodzenie swojego przeciwnika: Jest „Kryptończykiem”, „obcym” lub „organizmem pozaziemskim”. Jak mówi Luthor, „On nie jest człowiekiem. On jest tym”. I jak się okazuje, nie mylą się, będąc podejrzliwymi. Superman rzeczywiście pochodzi z miejsca, którego wartości różnią się od naszych – a przynajmniej od tych, które deklarujemy. I jeśli istnieje choćby cień szansy, że będzie posłuszny poleceniom rodziców, jest zbyt niebezpieczny, by biegać swobodnie.

Tak jak początkowo wyobrażali go sobie Siegel i Shuster, Superman rzeczywiście był superczłowiekiem: silniejszym i szybszym niż normalny człowiek, ale nie w zupełnie innej kategorii. Z biegiem lat nie tylko udaremniał ataki rabusiów bankowych i złodziei torebek, a jego moce rosły. Im mniej przypominał cyrkowego siłacza, a bardziej boga, tym bardziej nieunikniona stawała się myśl: Co by było, gdyby zmienił zdanie? Czy wszechmocna istota nie mogłaby dojść do wniosku, że jedynym sposobem na stłumienie skłonności ludzkości do krwawych konfliktów jest ustanowienie się jej władcą? A jeśli tak, to jak mielibyśmy go powstrzymać? Alan Moore, autor „Watchmen” i V jak Vendetta , zrealizował ten scenariusz do samego końca w serii komiksów z lat 80. „Miracleman” , której tytułowy bohater włada Ziemią jako dobrotliwy tyran. Od tamtej pory odnosi się wrażenie, że inne wersje tej historii po prostu próbują uniknąć odpowiedzi na to pytanie.

Gunn jednak od razu rzuca się do ataku. Na początku swojej historii Superman właśnie zapobiegł wybuchowi wojny między krajami Boravii i Jarhanpur – częściowo niszcząc ich czołgi i samoloty, a częściowo chwytając wojowniczego przywódcę Boravii i wywożąc go samolotem na pustynię, ostrzegając, że następnym razem może go tak łatwo nie zawieść. Nic więc dziwnego, że najpotężniejsze państwo świata i jego najbogatszy człowiek odbierają to jako groźbę. I choć naiwny dobroczyńca Corensweta wydaje się niezdolny do sformułowania choćby złowrogiej myśli, nawet jego dziewczyna Lois Lane (Rachel Brosnahan) nie jest pewna, czy postąpił słusznie. Co daje mu prawo do ingerowania w sprawy światowe bez słowa? Kim on jest, by decydować, co jest najlepsze? I czy to nie przerażające, że jedna osoba może dzierżyć tak wielką władzę, nawet jeśli, a może zwłaszcza dlatego, że wierzy, że zawsze ma rację?

Rzecz jednak w tym, że ten Superman nie zawsze ma rację – i co ważniejsze, zdaje sobie z tego sprawę. Jak mówi Lexowi Luthorowi w swoim kulminacyjnym przemówieniu, to, co czyni go człowiekiem, to nie to, że wychował się na Ziemi, ale to, że popełnia błędy – nieustannie – i mimo wszystko idzie dalej. Podobnie jak jego wierny pies, Krypto, chce dobrze, ale nie zawsze wie, co robi, i jest tak silny, że najmniejszy błąd może wywołać chaos i zniszczenie. I, podobnie jak Krypto, jest kundlem (a także bardzo, bardzo grzecznym chłopcem). Superman nie jest zwykłym imigrantem, jest adoptowanym, urodzonym na jednej planecie i wychowanym na innej, a ta międzykulturowa mieszanka jest kluczem do tego, kim się staje. Swoje supermoce czerpie z bycia poza swoim miejscem, stając się niezwyciężonym dzięki przejściu z czerwonego słońca Kryptonu na żółte słońce Ziemi, a zarówno pierwowzór Supermana , jak i film Gunna zależą od tego, czyim przykładem pójdzie: biologicznych rodziców czy rodziny adopcyjnej. „Twoje wybory, twoje działania” – mówi synowi Pa Kent (Pruitt Taylor Vince), grający Gunna. „To właśnie czyni cię tym, kim jesteś”.

Przeczytaj więcej

„Superman” to film z gruntu lekki, bardziej niż jakikolwiek inny od czasu, gdy Christopher Reeve odwiesił pelerynę. Ale Gunn rozumie też, lepiej niż jakikolwiek inny reżyser w branży, jak historie komiksowe potrafią wpisywać się w trendy społeczne, nie trywializując ich ani nie pomijając ich własnej głębi. Rodzice biologiczni Supermana to rasiści, a Luthor to miliarder z branży technologicznej, który wierzy, że jego ponadprzeciętna inteligencja uprawnia go do decydowania o losach wszystkich narodów. Superman jednak woli być częścią świata, zamiast próbować go kontrolować, i wyznaje ideę, że o wiele mniej liczy się to, skąd pochodzisz, niż to, kim zdecydujesz się zostać, gdy już się tam znajdziesz.

Ciesz się najlepszymi filmami, programami telewizyjnymi, książkami, muzyką i nie tylko.
Slate

Slate

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow